Lucid Forum

Nargan

Jak w temacie. Śpię po 5-6godzin. Jestem wykończony. Na okrągło zasypiam na lekcjach, ziewam całe dnie. Mam podkrążone oczy. Nie mam na nic siły. Powoli staję się takim wrakiem człowieka. Nic do mnie nie dociera.

Temat zakładam w nadziei, że na tym forum jest ktoś, kto zna jakiś magiczny sposób na wysypianie się mimo braku czasu. (mi potrzeba 10-12h, by być wyspanym - średnio interesuje mnie ile wam potrzeba)

Pomóżcie. Chcę normalnie żyć.

Sajner

W sumie mam podobny problem. Ja część odsypiam w drodze z i do szkoły (łącznie ponad 2h dziennie) + drzemki do 1h po południu. W weekendy śpię na tyle ile mam ochoty i czasem jest dużo tych godzin :) tyle że już we wtorek-środę doskwiera przemęczenie.
Słyszałem, że jak się ćwiczy to nie trzeba tyle snu żeby być rześkim ile normalnie potrzeba. Może wie ktoś więcej na ten temat?

Garet

Ja już dawno się przestawiłem i nie mogę się 'odprzestawić'. Zasypiam po 1:00, wstaję po 6:30. Czasem śpię 4h. Nie muszę spać aż tyle co ty - wystarcza mi jakieś 8h, więc jak się zdrzemnę po przyjściu ze szkoły między 16:00 a 19:00 to potem jakoś mam siłę odrobić lekcje itd. Nie wiem czy tobie tyle też wystarczy i czy masz czas na takie drzemki (może dojeżdżasz do szkoły), ale warto spróbować.

Na lekcjach typu polski, niemiecki itd. umieram niezależnie od tego czy jestem wyspany czy nie, zwłaszcza, że zimą ludzie czasami nie chcą otworzyć okna i jest zaduch w sali. Jednak jak już ktoś raczy je otworzyć to mnie trochę cuci. Może siądź w pobliżu okna i siedź przy uchylonym (tylko się nie przezięb :P). Można też wyjść się przewietrzyć na przerwie ale to pomaga na krótką metę.

Jak jesteś na przedmiocie, który lubisz to bierz aktywny udział w lekcji, ja na chemii, matmie, fizyce, biologii nie umiał bym zasnąć (chociaż jak są nudne tematy to np. na biologii podczas zoologii zdarzało mi się leżeć na ławce i pisać na oślep w zeszycie :d).

Jak masz mp3'kę czy innego grajka i dodatkowo nie słuchasz muzyki relaksującej to mi osobiście czasami pomaga (mimo iż nasze krótkie przerwy są 5minutowe ale 1 kawałek przesłucham) odpalenie jakiegoś skoczniejszego kawałka, nie na fula, ale dość głośno. Zależnie też od lekcji (spostrzegawczość nauczyciela i miejsce w sali) możesz słuchać muzyki na lekcji, zwłaszcza jak masz kanałówki, ale to i tak równa się z olewaniem materiału. Dobrą stroną tego jest, że nie będziesz aż tak zamulony na następnej lekcji, czyli kwestia priorytetów.

Osobiście unikam picia kawy w celach rozbudzenia, czy polepszenia koncentracji, ale mam znajomych co im to pomaga. Lipa w tym, że mam już kilku co nie wyobrażają sobie dnia beż małej czarnej siekiery o poranku... A jak masz automat w szkole to jeszcze lepiej.

Odsypiaj w weekendy - na kilka dni pomoże.

Spożywanie niektórych substancji może poprawić jakość snu, może z powodu stresu masz niedobór np. magnezu przez co słabiej się wysypiasz (bo np. budzisz się w trakcie snu itd.).

Jak coś sobie jeszcze przypomnę, bądź na coś wpadnę to dopiszę.

Chmurka

wykluczcie choroby metaboliczne (np niedoczynność tarczycy, cukrzycę, niskie ciśnienie, anemię). Jeżeli z waszym snem generalnie też wszystko ok (nie budzicie się w nocy, nie macie okresów bezsenności, nie dręczą was sprawy niedokończone), to pozostaje tylko kwestia przyzwyczajenia i własnej woli.
Można się przyzwyczaić do wstawania o 5:00 i kładzenia się o 22:00. Tylko musicie sami być do tego przekonani i widzieć w tym sens. Znam ten ból, bo też uwielbiam spać, mam dokładnie te same problemy, ale przestałam udawać że to nie moja wina. Ja przynajmniej mówię to z czystym sumieniem. Tak naprawdę nie zależy mi na tym, żeby niezależnie od sytuacji po 6-8 godzinach budzić się w łóżku totalnie trzeźwa i rześka (szczególnie jak mam ciekawe sny nad ranem, a żaden obowiązek mnie nie wyrywa z rana). Czasami senna jestem bo mam ochotę przespać jakiś problem (grając na czas). Albo na co dzień, kiedy mam już za sobą to co musiałam zrobić lub daje mi jakąś satysfakcję, a przed sobą nic konkretnego. I choćbym sobie wmawiała, że stać mnie na więcej, to psychiczna satysfakcja z dobrze odespanych kilu godzin i jest często bardziej zachęcająca. Dlatego to logiczne, chociaż może nieuczciwe i wynikająca z lenistwa.
Wystarczy nie być przekonanym co do sensowności danych czynności, żeby poczuć się zmęczonym. Nawet jeżeli próbujesz się przekonać że to ważne, a tak naprawdę w to nie wierzysz, to organizm nie daje się nabrać.

Reasumując: Nie będziecie się czuli w pełni sił, jeżeli nie będziecie tego chcieli. Tak samo jak nikogo nie można zmusić do wyzdrowienia jeżeli sam nie chce być zdrowy. Czasami paradoksalnie ktoś sam nie uświadamia sobie że lubi być chory.

Trick: Jeżeli przysypiacie na wykładach, zajęciach, polecam odezwać się. Powiedzieć coś, choćby do kolegi obok. Albo (jeżeli to bezpieczne) zdać pytanie prowadzącemu. A co taki mały hazard podniesie wam ciśnienie i pobudzi mózg. Sprawdzone - działało przynajmniej u mnie :P

Co do wysiłku, to rzeczywiście wyrównuje metabolizm i rytm dnia. Więc jeżeli zaczniecie regularnie trenować (często, o stałej porze) to wasz organizm wyreguluje poczucie głodu, senności, stresu.
Najlepiej nie robić intensywnego wysiłku z samego rana. Lepiej jakieś ćwiczenia, rozciąganie, szybki spacerek - zacznie was rozbudzać. To zależy, ja wole np ćwiczyć wieczorem, przed snem (chociaż niektórzy twierdzą że to też niedobrze). Optymalną propozycją jest południe, w środku zajęć.
Zacznijcie się regularnie odżywiać: Śniadanie jest najważniejsze (nawet jak wam się nie chce, najlepiej syte), obiad nie musi być już obfity, a kolacja zupełnie nieduża (koniecznie 2-3h przed snem, lub przed 20:00). Ja ostatniej często sobie odmawiam w ogóle, wole spać z pustym żołądkiem i obudzić się głodna.

Nargan

Chmurka jak zwykle powiedziała co potrzeba.

Uświadomiłaś mi, że przed wakacjami byłem ciągle wyspany. Pełen energi. Trenowałem wtedy intensywnie.
Od jutra wracam do treningu. Po kilku dniach napiszę czy działa.

Znów dziękuję Ci Chmurko. Nawet jeżeli nie podziała - to za nadzieję i motywację do treningu. ^^